Nie jestem kierowcą, dlatego po mieście poruszam się komunikacją miejską. Z rodzicami maluszka uzgodniłam, że w razie potrzeby właśnie w taki sposób będę transportować ich dziecko.
Upewnijcie się, że rodzice nie mają nic przeciwko temu. Bo mogą mieć. Ich argumentem jest zazwyczaj duża ilość bakterii, wirusów i zarazków w takich miejscach. Moim argumentem jest… dokładnie to samo! By uodpornić się, trzeba mieć z nimi kontakt.
Nie mówię tu o celowym zakażeniu, tylko o kontakcie z bakteriami. Na każdym kroku jesteśmy narażeni na wszelkiego rodzaju infekcje. Autobusy, tramwaje, metro i pociągi są naszą codziennością. Zupełnie jak bakterie.
Zaakceptowałam ich wpływ na zdrowie nasze i dzieci, z którymi przebywamy na co dzień. Od razu łatwiej jest żyć! Gdy wychodzę z dzieckiem, mam ze sobą mokre chusteczki i/lub płyn do dezynfekcji. Korzystamy z tego, gdy jest taka potrzeba.
Lubię te przejażdżki autobusem 😊 Dziecko pyta o wszystko! O kierowcę, numer autobusu, skąd słychać muzykę, gdzie są głośniki, czy jedziemy długo,… 🤭😆 Wchłania tę wiedzę i wykorzystuje podczas kolejnych wyjazdów. Jestem spokojna o jego przyszłość, bo podświadomie zapamięta drogę do domu, parku, jeziora, czy do babci. I naturalnie postawi kolejny krok w swoim życiu 💪🤗
No to w drogę 💚😁