✋OBOWIĄZKI
Rozmowa z pracodawcami o obowiązkach i szczegółach naszej pracy jest konieczna, by ta współpraca przebiegała bez zbędnych problemów i niedomówień. Moje zadania polegały przede wszystkim na opiece nad dzieckiem. To ono było priorytetem. Do moich obowiązków należały :
* mycie dziecka
* przygotowanie mleka/kaszy/śniadania 🍼
* nakarmienie
* ubranie
* zabawa
* spacer
* przygotowanie i położenie na drzemkę
* podgrzanie posiłku.
W zależności od wieku dziecka obowiązki zmieniały się. Moja praca polegała na przygotowaniu dziecka do samodzielności. Dlatego poza wymienionymi wyżej :
* odpieluchowałam
* sadzałam na nocnik, potem na muszlę klozetową
* uczyłam podcierania się
* jedzenie łyżeczką, łyżką, widelcem 🥣
* przejście z butelki na niekapek, potem na picie z kubka
* sprzątanie po sobie po jedzeniu
* sprzątanie swojego pokoju
* wspólne malowanie, klejenie, rysowanie.
Ale przede wszystkim prowadziłam z dzieckiem rozmowy o wszystkim. Opowiadałam o tym, co widzę, pytałam o samopoczucie, co się śniło i co chce dziś robić. Dopasowywałam się do niego, bo to on był najważniejszy 👉👶
W zależności od wieku dziecka – jego potrzeby ulegały zmianie i co za tym idzie – moje obowiązki również. Weryfikowane były na bieżąco, także można szybko przystosować się do nich.
A co z wolnym czasem, gdy dziecko ma drzemkę? Jeśli to niemowlę – potrafi spać dwa razy po ok. 2 godziny. Umawiałam się z pracodawcami na to, że w tym czasie będę miała chwilę na swój odpoczynek (kawa, herbata, jedzenie, książka lub program w telewizji), a potem ogarnę naczynia w zlewie, ogólnie kuchnię, poukładam ubrania maluszka, a także wyprasuję ubrania (nie tylko dziecka, ale i reszty rodziny). Dlaczego? Bo to lubię. Nie mam z tym problemu i lubię coś robić 😊 Niania nie musi zgadzać się na takie obowiązki. To jest indywidualna sprawa każdej z nas.
Wiele lat temu zajmowałam się rocznym chłopczykiem – synkiem znajomej. Poświęcałam mu kilkanaście godzin w tygodniu. Jego mama szybko przekazała mi podstawowe informacje o nim. Jednak bez szczegółów. Wielkie było moje zdziwienie, gdy któregoś dnia zwróciła mi uwagę, że nie wytarłam kurzu z mebli w całym domu. Jej syn miał alergię na kurz i to na tyle silną, że mogła doprowadzić do astmy 😓 Nie wspomniała mi o tym podczas pierwszej rozmowy. Dlatego uczulam Was, drogie nianie – niech jednym z punktów rozmowy będą choroby i alergie dziecka. Nie ma tu miejsca na zaniedbanie.
✋ ZASADY
👉 Główną zasadą powinien być stały kontakt między nianią a rodzicami/ opiekunami dziecka. Tym bardziej, gdy dopiero poznajemy maluszka. Pytania mogą nasuwać się same i jak najszybciej trzeba uzyskać odpowiedzi na nie.
👉 Punktualność powinna być cechą zarówno niani, jak i opiekuna dziecka. Bądźmy oddane pracy, ale czas wolny spędzajmy jak chcemy. Nasze plany są równie ważne jak innych. Wiadomo, że czasem może coś wypaść obu stronom. Pozostańmy w kontakcie i informujmy się na bieżąco. Mówmy też o swoich prywatnych planach na ten dzień (ich szczegóły zależą od stopnia znajomości i zaufania), by uniknąć spóźnienia w dane miejsce. Przy starszych dzieciach (między 2 a 3,5 roku życia) często pada pytanie: „Kiedy wróci mama/tato?” Odpowiadam zgodnie z prawdą i najczęściej pokazuję na zegarku. Działa to kojąco na emocje dziecka. Ono nie zna się na zegarku, ale wiedza sprawia, że czuje się bardziej bezpiecznie. A przecież o to właśnie chodzi – o spokój i komfort maluszka.
👉 Każdego dnia, zanim wyjdę z miejsca pracy – opowiadam rodzicom o wszystkim, co wydarzyło się w ciągu całego dnia. Dlaczego to robię? Bo chcę, by znali każdy krok swojego dziecka. Oni – będąc w pracy – zastanawiają się nad samopoczuciem ich dziecka, co robi, jak spędza czas. Ten dystans jest im też potrzebny, bo – nie oszukujmy się – bycie rodzicem jest ogromnym wyzwaniem. A z wiedzą jaką im przekażę, będą mogli coś zrobić. Przeanalizują ją, przekażą wnioski, byśmy wiedzieli, czy mamy pracować nad którymś zachowaniem dziecka, czy nad naszą reakcją.
👉 Nauczona doświadczeniem z poprzednich miejsc – do każdego miejsca pracy zanoszę swoje kapcie i kubek. Kapcie, bo robię bardzo dużo kroków (7 do 11 tys.), a zwyczajnie szkoda mi skarpetek 😊 Kubek, bo… W każdym domu, w którym pracowałam – miałam swój ulubiony. Pech, bo kilka z nich potłukłam. Okazało się, że jeden był pamiątką. Przez nieuwagę sprawiłam przykrość szefowej. Od tamtej pory w pracy mam swój kubek, którego w razie potłuczenia nie będzie mi żal.
Przez te ponad 20 lat opieki nad dziećmi spaliłam kilka rzeczy prasując… Stłukłam kilka talerzy, kubków, ozdobną butelkę do oliwy i octu… Połamałam chochlę… Zapomniałam o czymś ważnym… Jednak nigdy tego nie ukrywałam. Jestem zdania, że moim obowiązkiem jest poinformowanie pracodawców o tym, co uszkodziłam lub o czym zapomniałam. To zwyczajna uczciwość, która popłaca. Chciałam zapłacić za szkody lub w inny sposób zrekompensować stratę. Dogadaliśmy się. I to ze wszystkimi – na szczęście! Jesteśmy tylko ludźmi i każdemu z nas może coś podobnego zdarzyć się 😉👏
To samo dotyczy zdarzeń związanych z dzieckiem. O każdym moim zapominalstwie, gapiostwie, zaniedbaniu, a także „samowoli” – informuję szefów na bieżąco. Dzięki temu uniknę niepotrzebnego stresu, a szefowie zdążą ochłonąć po informacjach i już „na zimno” omówimy to, co wydarzyło się podczas ich nieobecności. Święty spokój nie ma ceny. Dlatego niczego nie ukrywam. To dobre dla wszystkich relacji.
✋ Obowiązkowo trzeba na bieżąco mówić rodzicom o wszystkich upadkach dziecka, a szczególnie tych z udziałem głowy. Nawet takie, które wydają się być lekkie i banalne. Zignorowanie ich może doprowadzić do utraty zdrowia, a także życia dziecka.