Słowo „niania” kojarzy się z obcą kobietą zajmującą się nie swoim dzieckiem. Na placach zabaw byłam obserwowana, czułam się kontrolowana.
Obserwujący sprawdzali, czy przekraczałam swoje kompetencje, czy dobrze traktuję dziecko i na co zwracam uwagę w jego otoczeniu. Gdy poczuli się bezpiecznie – zajmowali się rozmowami z innymi lub brali telefon do ręki. Automatycznie stawałam się nianią wszystkich dzieci na tym placu 😁 Ciocią jestem dla większości dzieci, choć naprawdę zapomniałam jak nią być 😜.
Znów wspomnę o sytuacji na placu zabaw, bo jest to najczęstsze miejsce spotkań dzieci i ich opiekunów. „Ciocia” jest rodziną – choćby daleką. Wśród mam, babć i starszych sióstr – ciocia ma też swoje miejsce na placu zabaw. Ostatnie, ale ma.
Na tych placach przeprowadziłam sporo rozmów z nianiami. Były nazywane „babciami” lub „ciociami”. Miały podobne odczucia do moich. Czy ważne jest jak mówią na nas dzieci? Pewnie nie, ale to jak postrzegają nas inne nianie – zapewne tak. Dzielimy się szczegółami swojej pracy, ale to, co osobiste – zostawiamy sobie. Gdy mamy zadanie, by opiekować się czyimś dzieckiem – robimy to bez wahania i mniej ważny staje się fakt, czy jesteśmy „ciocią”, czy „nianią” dla tego dziecka. Im szybciej to zaakceptujemy, tym szybciej przejdziemy do tego, co najważniejsze – opieki nad dzieckiem 🤗
Na rozmowie o pracę pytam rodziców, w jaki sposób chcą, by ich dziecko zwracało się do mnie. Mi nie robi różnicy, a od pierwszych wspólnych dni zwracam się do dziecka : – „Chodź do cioci” lub – „Podejdź do niani”. Szybko to przyswaja i temat zamknięty 👍