Od jak dawna wiedziała Pani, że zostanie położną?
– Moja przygoda z położnictwem rozpoczęła się przypadkiem. Od szkoły podstawowej lubiłam uczyć się biologii. Nigdy nie sprawiało mi to problemu, szczególnie dział dotyczący budowy ciała człowieka.
Po maturze złożyłam dokumenty na Wydział Biologii w Białymstoku, gdyż wydawało mi się, że taki kierunek studiów będzie dla mnie najlepszy. Gdy czekałam na wyniki egzaminów, mama zapytała mnie, gdzie pójdę, gdybym nie dostała się na studia.
W tamtym momencie przeglądałam informator o kierunkach studiów i akurat czytałam na temat położnictwa i zawodu położnej. Odpowiedziałam bez zastanowienia, że zostanę położną 😊
I tak też się stało. Zabrakło mi punktów, by dostać się na biologię. Złożyłam dokumenty do Studium Medycznego na kierunek Położnictwo. Dzisiaj mogę powiedzieć, że wybierając tę drogę zupełnie nic nie wiedziałam o tym zawodzie, ale nigdy nie żałowałam tej decyzji. Przypadek sprawił, że wykonuję zawód, który daje mi satysfakcję i nie wyobrażam sobie pracy w innym miejscu.
Po Studium Medycznym pracując już – zrobiłam 5 – letnie studia magisterskie na Uniwersytecie w Białymstoku, a następnie 2 – letnią specjalizację z położnictwa.
Ile lat pracuje Pani w zawodzie?
– Pracuję od czerwca 2002 roku, czyli 21 lat 🙈
Czy da się nabrać dystansu do pracy po wyjściu z sali porodowej?
– Jeśli chodzi o dystans, to bywa różnie. Czasami zamykam drzwi, wychodzę z dyżuru i zupełnie bez problemu przechodzę do rzeczywistości i domowych obowiązków. Tak jest wówczas, gdy dyżur jest lekki i nie ma sytuacji angażujących mnie bardzo emocjonalnie.
Jak teraz o tym myślę, to jednak najczęściej zdarza się – myślę, że nie tylko mnie, ale również koleżankom – przerabiać pewne sytuacje na nowo. Zastanawiam się, czy zrobiłam wszystko, co mogłam najlepiej. Rozmawiać o tych sytuacjach, przeżywać emocje, które miały miejsce. Te dobre i radosne, ale czasem też smutne.
Pewne sytuacje, porody i pacjentki zostają ze mną na bardzo długo. A czasem myślę sobie, że nawet do końca życia.
Czy udało się Pani pogodzić rolę mamy z rolą położnej?
– Myślę, że na to pytanie – jeśli chodzi o rolę mamy – najszczerzej i najlepiej odpowiedziałaby moja córka 😊 Na pewno staram się to godzić. Wróciłam do pracy zaraz po urlopie macierzyńskim, który wówczas trwał 6 miesięcy. Sytuacja finansowa miała w tym przypadku ogromne znaczenie. Na pewno po urodzeniu Magdy i związanym z macierzyństwem doświadczeniem, było i jest mi łatwiej zrozumieć obawy, lęki i problemy kobiet.
Natomiast zawód położnej na pewno pozwala mi spojrzeć na moje dorastające dziecko z perspektywy różnych historii, które słyszałam na sali porodowej.
Ten zawód pozwala mi bez skrępowania rozmawiać z córką o sprawach związanych z dojrzewaniem, seksem, antykoncepcją – o tym wszystkim, o czym nie rozmawiał nikt ze mną.
Czy korzystała Pani z pomocy niani?
– Tak, korzystałam z pomocy niani od pierwszych dni, gdy wróciłam do pracy, tak naprawdę do niedawna. Magda miała w tym okresie 3 nianie.
Pierwszą parę miesięcy.
Druga pilnowała jej od ok. 2 roku życia do pójścia do przedszkola i czasami zabierała ją z niego, gdy nikt z bliskich nie mógł jej odebrać.
Trzecia była z nią najdłużej, bo od momentu, gdy rozstałam się z mężem – ponad 7 lat temu – do czerwca tego roku. Ostatnie 3 lata przyjeżdżała do niej tylko na noc.
Czy Pani wrażliwość pomogła w znalezieniu odpowiedniej niani?
– Szukając osoby, z którą będę mogła zostawić spokojnie tak małe dziecko (7 miesięcy) kierowałam się głównie tym, że będzie to ktoś nie do końca obcy. Czy tutaj zadziałała moja wrażliwość – nie wiem.
Pierwszą nianią mojej córki była teściowa mojej przyjaciółki. Kobieta po 50 roku życia, której osobiście nie znałam. Chyba było mi łatwiej zostawić Magdę z nią, niż z kimś zupełnie dla mnie anonimowym.
Druga kobietka była młodsza, ale też w średnim wieku. Dałam ogłoszenie i wybrałam tę panią spośród osób, które na to ogłoszenie odpowiedziały. Czasami jest tak, że kogoś widzimy po raz pierwszy, rozmawiamy po raz pierwszy, a już lubimy tę osobę 😊 Tak było tym razem. Pani Ala miała już doświadczenie w opiece nad dziećmi. Swoich miała czworo oraz pilnowała wcześniej dzieci w różnym wieku. W tym przypadku mogę powiedzieć, że zadziałała chyba moja wrażliwość i intuicja. Nie pomyliłam się 🤗 Pani Ala była uczciwą, ciepłą, troskliwą kobietą. Magda bardzo ją lubiła. Gdyby nie to, że chciała pomóc swojej córce przy jej dziecku, nasza współpraca trwałaby do teraz 😊
Ostatnia niania Magdy – Pani Stasia – to osoba, z którą pracowałam dosyć długi czas. Była w ekipie sprzątającej u nas na oddziale. Gdy odeszła na emeryturę, a ja rozwiodłam się z mężem – potrzebowałam znów opieki do córki. Stasia chętnie zgodziła się na to, by mi pomóc. Wtedy byłam zupełnie spokojna, bo wiedziałam, że Magda jest pod najlepszą opieką. Jakbym zostawiała ją ze swoją mamą. Stasia, to cudowna, pełna ciepła i poczucia humoru kobieta. Najlepszą rekomendację jako niani wystawiła jej moja córka i to już jako 15 – latka, gdy spytałam, czy nadal chce, by Stasia przyjeżdżała jak będę miała nocne dyżury – odpowiedziała : „Nie musi już, ale jest taka fajna, że szkoda, by nie przyjeżdżała” 🤗 I takim sposobem Stasia była u nas do czerwca. Może nadal będzie.
Jakie cechy kwalifikowały nianię do zatrudnienia u Pani?
– Wydaje mi się, że po części odpowiedziałam już na to pytanie 🙂 W trakcie spotkania zwracałam głównie uwagę na ogólne pierwsze wrażenie. Na sposób wypowiedzi, ubiór – ale nie pod względem marki, tylko czystości. Na sposób w jaki zwracała się do dziecka. Dyspozycyjność była dla mnie ważna, ponieważ pracuje w systemie zmianowym. Od 14 lat w 2-3 miejscach.
Czego nie zaakceptowałaby Pani u niani?
– Niechlujnego wyglądu, wulgaryzmów, palenia papierosów przy dziecku, krzyku, braku odpowiedzialności.
Co myśli Pani o instytucji niani?
– Osobiście mam dobre doświadczenie w tym temacie. Może najmniej byłam zadowolona z pierwszej kobiety, ale to też nie było na zasadzie wielkiego rozczarowania. Myślę, że bardziej wynikało to z wieku tej pani, może trochę dosyć chłodnego charakteru.
Serdeczna, zaangażowana w pracę, doświadczona niania jest bardzo dobrym rozwiązaniem w sytuacji, gdy mama chce wrócić do pracy. Jeśli jest to dodatkowo osoba ciepła, empatyczna, naprawdę lubiąca pracę z dziećmi – może być drugą lub trzecią babcią dla dziecka 🤗
Osobiście myślę, że pozostawienie dziecka z taką nianią jest lepszym rozwiązaniem, niż żłobek (absolutnie nie chcę krytykować tej instytucji). Wydaje mi się, że dziecko jest wówczas lepiej zaopiekowane. Oczywiście mam na myśli cały czas dobrą, kompetentną i odpowiedzialną nianię.
Czy zdarzyło się, że niania przekroczyła granice w stosunku do Pani dziecka?
– W moim przypadku nie było takiej sytuacji. Chyba, że o czymś nie wiem. Ale starałam się pytać córki, co się wydarzyło i jak minął jej dzień z nianią.
Czy utrzymuje Pani kontakt z nianią od zakończenia Waszej współpracy?
– Kontakt mamy z panią Stasią. Z pozostałymi paniami nie utrzymujemy kontaktu.
Czy wśród Pani rodziny i znajomych są osoby korzystajace z usług niani?
– W rodzinie nie mam już takich dzieciaczków, które zostawałyby pod opieką niani. W pracy też większość koleżanek też ma już duże dzieci.
W jakim wieku była zatrudniona przez Panią niania?
– Wszystkie nianie, które zatrudniałam były w wielu dojrzałym. Bałam się zaufać bardzo młodym dziewczętom. Może wobec niektórych z nich było krzywdzące, ale tak czułam.
Jak zwracała się do niani Pani córka?
– Magda zawsze zwracała się do swoich niań na „pani”. Wynikało to zapewne z tego, w jaki sposób ja do nich mówiłam : pani Wanda, pani Ala, pani Stasia. I może dlatego, że córka jest trochę skryta, nieśmiała i nigdy nie miała tendencji do nazulywania obcych osób „ciociu”, „babciu”.
Czy poleci Pani korzystanie z usług niani?
– Tak. Jeśli spytałby mnie ktoś o zdanie – jak najbardziej polecę usługi niani. Jak już wspomniałam – a mnie zawsze było to lepsze rozwiązanie niż oddanie dziecka do żłobka.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Dane osobowe Pani Położnej do wiadomości nianiablog.pl