To miejsce na wszelkiego rodzaju szaleństwo. Piaskownica, huśtawki, skałki, zjeżdżalnie… A wszystko w towarzystwie innych dzieci i ich opiekunów. Zanim zabiorę tam dziecko, sprawdzam, czy jest bezpiecznie i czy jest przystosowane dla małego dziecka.
Mam na to sporo czasu, zanim maleństwo zacznie biegać. Do tej pory wózkiem przejedzie całe miasto 👣 Gdziekolwiek ruszamy – mamy ze sobą wodę i zapasowe chusteczki (suche i mokre).
Zasady ustalone na placu zbaw są ważne i zanim tam wejdziemy zawsze mówię o nich dziecku. Ktoś powiedziałby : „Przecież to plac zabaw, więc niech się bawi”. Tak, będzie się bawiło. A zasady są po to, by w tej zabawie było bezpiecznie. Jestem na tyle blisko, by zareagować, by pomóc i wesprzeć dziecko w pokonywaniu przeszkód. Gdy boi się wejść na drabinkę – mówię, na co trzeba zwracać uwagę („złap się rączkami, potem stawiaj kroki”). Jak uda mu się – chwalę, biję brawo, mocno ściskam i ze śmiechem mówię :
– „Widzisz, jakie to wspaniałe uczucie? Nigdy się nie poddawaj!!!” 👏🏅 i zachęcam do zapoznania się z kolejną przeszkodą.
Początki przebywania w takim miejscu bywają stresujące. Dziecko wtedy wtula się w nas i nie chce odejść choćby na chwilę. Z czasem ten dystans do placu maleje i dziecko rozpoczyna nowy etap w zabawie. Dajmy mu tyle czasu, ile potrzebuje na adaptację. Zmieniajmy te place każdego dnia, bo nowy plac, to nowe doznania dla dziecka. Pozwólmy mu na poznawanie nowych miejsc, obserwujmy i opowiadajmy o danym miejscu. Rozwinie to w nim wyobraźnię i zacznie kojarzyć, w którym miejscu znajduje się ten plac zabaw. A jeśli ma już swój ulubiony – spędzajcie tam tyle czasu, ile dziecko potrzebuje, by się nacieszyć.
Jest jeszcze coś, co mówię dziecku zawsze na placu zabaw : – „Jestem obok”.
Ono ma czuć, że nie jest tam samo. Ma widzieć mnie z miejsca, w którym jest. Komfort psychiczny dziecka przede wszystkim. Zabawa foremkami w piaskownicy to wyzwanie. Dzielenie się nimi z innymi dziećmi często bywa problematyczne, bo przecież:
– „To moje!”
Płacz i histeria oraz sypanie piaskiem są normą, gdy dziecko chce postawić na swoim. Nie pozwalam na wszelkie przejawy agresji, dlatego przerywam to chwytając dziecko i patrząc mu prosto w oczy – mówię zdecydowanym głosem, że nie wolno sypać piaskiem w nikogo, bo to nie jest przyjemne uczucie. Potem czekam aż uspokoi się i proszę, by przeprosił pokrzywdzone dziecko. Konsekwentnie tego pilnuję.
Największą nagrodą jest to, gdy w podobnej sytuacji dziecko samo z siebie reaguje przeprosinami. Dlatego właśnie to robię – tłumaczę, mówię do znudzenia… Efekty niesamowite! Warto nad tym pracować 😊👍