Jako dorosła osoba przestałam zwracać szczególną uwagę na otaczające mnie głosy. Towarzyszyły mi od zawsze, więc nie zagłębiałam się w ich szczegóły. Dopiero zajmując się dziećmi dostrzegłam ich znaczenie.
O odgłosach wydawanych przez zwierzęta opowiadałam przy okazji czytania dzieciom wszelkich bajek. I to było takie zwyczajne, proste i naturalne. Wydawało się, że dziecko już zna te dźwięki, rozumie je i rozpoznaje, co mogłam zauważyć na spacerach lub w otoczeniu różnych zwierząt.
Kolejne były samochody, autobusy, motory i pociągi. Wszystkie charakterystyczne, które da się z miejsca naśladować, a maluch wysłucha i ma szansę zapamiętać.
W tym miejscu hołd składam wszystkim autorom książek dla najmłodszych dzieci, którzy pięknie te wszystkie dźwięki opisują 👏 W dorosłym życiu to bieżące sytuacje weryfikują naszą wiedzę o charakterze dźwięku.
Wszystko zmieniło się, gdy jedna z moich wychowanek na dźwięk włączonego wentylatora w kuchni zareagowała atakiem płaczu i krzyku.
– „Wyłącz to, ciociu!!! Boję się tego dźwięku!”
Zrobiłam to w ułamku sekundy i tuląc próbowałam ją uspokoić.
– „Dlaczego boisz się dźwięku wentylatora?” – spytałam, gdy atak minął.
– „Bo on jest bardzo głośny i go nie lubię. Nie chcę, byś go włączała”.
I wtedy przyszedł mi do głowy pomysł o „dobrych” i „złych” dźwiękach 🤔🙉😏
– „Wentylator szumi, bo ma w środku taki wiatrak, który wciąga zapachy z garnka i patelni. To jest >dobry< dźwięk, bo on nam mówi, że będzie w kuchni ładnie pachniało.
A może chcesz obejrzeć go z bliska? Pokażę ci jak wygląda i spróbujesz go włączyć. Ale tylko wtedy, gdy będziesz miała na to ochotę”.
Obejrzałyśmy wspólnie okap z wentylatorem. Najprostszym językiem opowiedziałam jej o dźwięku jaki z siebie wydaje. Dotknęła wszystkich przycisków, a później oznajmiła, że może posłuchać tego szumu. Sama go włączyła i jeszcze biła sobie brawo 🤗👏
Takich „dobrych” dźwięków jest więcej. Choćby te od suszarki do włosów, odkurzacza, pralki albo pompki w akwarium. Każdy dom, każde miejsce – ma swoje dźwięki. Dobrze jest przy okazji opowiedzieć o nich dziecku. Będzie spokojniejsze, bo będzie wiedziało, czego dotyczą.
„Dobre” są też dźwięki syreny, bicie dzwonów, a także… wiercenie wiertarką w ścianie 😊 Bo przecież informują nas o czym ważnym.
Dzieci, którymi zajmowałam się, najbardziej lubiły dźwięk… domu, w którym były na co dzień. To kolejne spostrzeżenie, które wydawało mi się być błahostką. Gdy kładłam dziecko na drzemkę lub do spania, już po wspólnym czytaniu i życzeniu spokojnego snu – maluch pytał, czy będę gdzieś blisko, bo chciałby mnie słyszeć.
Zawsze uważałam, że to właśnie cisza jest nieodłączną częścią spania. Okazało się jednak inaczej. Dziecko pragnęło zapewnienia, że nie będzie samo. A dźwięki domu uspakajały go.
Włączałam muzykę lub jakiś program w telewizji, normalnie rozmawiałam z domownikami – a wszystko po to, by dziecko spało spokojnie.
Każde dziecko jest młodym człowiekiem, do którego podchodzę indywidualnie. Dopasowuję się do jego stylu życia, uzupełniając je tylko mnóstwem wyjaśnień. Takie podejście bywa kojące nie tylko dla dziecka, ale też i jego rodziców, czy opiekunów.
Są też i inne dźwięki. Nie są „złe”. Informują raczej o tym, co złego dzieje się, gdy je słyszę lub co może wydarzyć się za chwilę.
👉 Klakson w samochodzie, który może ostrzegać pieszych przed przejazdem przez pasy
👉 Gwizd lokomotywy ostrzegający przez zbliżającym się pociągiem
👉 Krzyk człowieka w niebezpieczeństwie
👉 Pisk opon auta przy gwałtownym hamowaniu
👉 Jęk chorych ludzi i zwierząt
👉 Grzmot piorunów zapowiadający burzę
👉 Hulanie wiatru
👉 i tym podobne.
Każdy dźwięk można zdefiniować po swojemu. Ważne jest to, by w jak najprostszy sposób omówić jego znaczenie dziecku. Ono często boi się tego, czego nie zna. W chwilach, kiedy dopada mnie zwątpienie po kolejnym pytaniu : „Ale dlaczego słyszę ten dźwięk?” – myślę sobie, że… przecież większości dźwięków nie znałam będąc małym dzieckiem. Biorę kilka wydechów i… po raz kolejny biorę się za wyjaśnianie 😊🎶