Niedawno skończył 4 lata. Kiedy ten czas minął? Nie mam pojęcia. Jest niespokojny, gdy ma zostać sam w pokoju. Najchętniej przywiązałby się do mnie sznurem 😉 A gdy tylko zniknę z pola widzenia, woła.
Tak jest od początku pracy z nim. Razem bawimy się, gotujemy, spacerujemy, czytamy… Ale są momenty, gdy mam do zrobienia coś bez jego udziału. Denerwuje się wtedy i wpada w rozpacz.
Siadam wtedy przy nim, tulę, uspokajam mówiąc ściszonym głosem. Tłumaczę mu, co będę robiła i że będę blisko.
– „Gdy wyjrzysz za drzwi – będę tam. Nie jesteś sam. W każdej chwili możesz do mnie przyjść.”
Proponuję mu przekąskę, a także ulubione piosenki. Niechętnie, ale zgadza się i oboje zabieramy się do tego, co mamy do zrobienia.
Zaglądam do niego co kilka minut, by go przytulić, połaskotać, czy wesprzeć w tym, co robi. Ma czuć się bezpiecznie i o to dbam nawet, gdy nie ma mnie w zasięgu wzroku.
Schemat ten powtarzał się co kilkanaście dni. Ale coraz rzadziej. Wracam do dnia, który spędziłam z nim, poświęcając mu całą uwagę. Bawił się wtedy kolekcją samochodzików. Usiadłam na podłodze nieopodal niego i obserwowałam go.
– „Co będziesz robiła, ciociu?” – zapytał.
– „Posiedzę tutaj przy tobie i popatrzę, co robisz.” – odpowiedziałam.
– „Nie musisz. Jestem już duży i wiem, że jesteś i mnie widzisz.”
– „Tak, Antku, widzę cię”.
Nieświadomie wszedł w kolejny etap swojego rozwoju. Zaczyna lubić swój pokój, swoje pierwsze miejsce na ziemi. I nawet trzaśnięcie drzwiami, gdy coś go zdenerwuje – tak bardzo mnie nie zaskakuje.
Warto było zatrzymać się w swoim pędzie, by dostrzec błysk w oku tego młodego człowieka. By zauważyć troskę o misia, któremu zgubiła się kamizelka.
– „Zimno mu teraz będzie, ciociu…” – powiedział.
Czy zauważyłabym to, gdybym akurat zaprzątnięta była innymi sprawami? Pewnie nie. Główka dziecka skrywa mnóstwo emocji. To do nas – dorosłych – należy nauczenie go nazywania ich.
Obserwuję go i zauważam, jak bardzo zmienił się przez ostatnie tygodnie. Śpiewa układając klocki, uśmiecha się oglądając ulubioną książkę. Czasem po prostu siada mi na kolanach i opowiada, co mu się ostatnio przytrafiło.
I już wiem, że mój czas przy nim powoli dobiega końca…
„Widzę cię. Dostrzegam. Zauważam. Jestem.”